Alina Górna
Bez wątpienia na miano „Przyjaciela Koła” zasługuje koleżanka Alina Górna lub jak kto woli „Kolega Ala”. Od razu na wstępie dla osób niezorientowanych informacja – Ala nie poluje z bronią, nie jest myśliwym ale wielkim sympatykiem łowiectwa. Wszyscy w Kole Alę szanują, lubią i nie wyobrażają sobie życia towarzyskiego bez niej a niewielu spośród nas wie jak Ala trafiła do Koła Łowieckiego „Diana” w Miliczu.
Marek Górny, mąż Ali, pracował w leśnictwie Zwierzyniec od 1968 roku, do 1973 był podleśniczym, a następnie leśniczym. Miejscowość Zwierzyniec leży w lesie na wschód od Cieszkowa, w obrębie obwodu łowieckiego nr 44 należącego do „Diany”. Marek Alinę poznał w 1964 roku, a od 1966 był myśliwym, członkiem Koła Łowieckiego „Jeleń” w Miliczu. Od samego początku związku małżonka Marka nie odpuszczała polowań, ani indywidualnych, ani zbiorowych. Jak sama wspomina w tamtych czasach nie opuściła ani jednego polowania zbiorowego, w którym uczestniczył Jej mąż.
Pan leśniczy Górny oraz Zdzisław Musiał, wtedy młody myśliwy a dzisiaj Łowczy Koła „Diana”, stanowili parę przyjaciół. Bardzo często razem wybierali się na indywidualne polowania w rejon tzw. „Cieszkowa”, oczywiście razem z Alą. Po przyjściu na świat Darii, córki Marka i Ali, przez jakiś czas Ala siłą rzeczy nie mogła uczestniczyć w tych wyprawach. Zacięcie Pani Leśniczyny do polowań było jednak wielkie i w dość krótkim czasie zaczęła organizować życie tak, aby móc ponownie uczestniczyć w wyprawach łowieckich męża. Był jeden warunek – musiała wcześniej mieć informację o polowaniu, a „chłopaki” często decydowali się na wyjście w ostatniej chwili. Rodziło to Jej zazdrość i do dzisiaj ma zadrę do Zdzicha za opuszczone wtedy polowania.
13 września 1989 roku, przedwcześnie, po ciężkiej chorobie Marek odchodzi do Krainy Wiecznych Łowów. Alina pozostaje w leśniczówce zwierzynieckiej i w tym czasie urywa się Jej kontakt z Kołem Łowieckim „Jeleń”. Po roku nasz łowczy, Zdzisław Musiał, zaprasza Alę na uroczyste polowanie hubertowskie organizowane przez KŁ „Diana”. Od tej pory rozpoczyna się Jej nowy rozdział w łowieckiej pasji. Gdybym napisał, że uczestniczy we wszystkich polowaniach to bym skłamał. Prawie we wszystkich, jedynym wyjątkiem jest polowanie wigilijne, które w naszym kole odbywa się zawsze w dzień Wigilii. Wtedy Ali nie ma z nami od rana, ale zawsze przybywa na zakończenie polowania i dzieli się z obecnymi opłatkiem. Nie można nie napisać w tym momencie o słynnych śledziach przygotowywanych przez Alę. Pycha, kto nie miał okazji spróbować niech żałuje. W polowaniach indywidualnych nasza koleżanka także bierze udział, czeka tylko na zaproszenie i zawsze jest gotowa na przeżycie myśliwskiej przygody. Nie obce są Jej także wszelkie prace gospodarcze oraz popularyzacja łowiectwa wśród dzieci i młodzieży. 25.06. 2002 roku za całą swą działalność, na wniosek KŁ „Diana” w Miliczu, koleżanka Alina Górna została odznaczona przez Okręgową Radę Łowiecką we Wrocławiu medalem „Zasłużony dla Łowiectwa Wrocławskiego”
W ostatnich latach wszelkie uroczyste polowania kończymy pod wiatą „Marek”, która powstała „pod dębem” przy leśniczówce Zwierzyniec i właśnie tam co roku na zakończenie sezonu mamy okazję wysłuchać dowcipnych wierszyków napisanych przez Alę, a opisujących wyróżniających się członków koła. Ostatnim pomysłem naszej koleżanki jest adaptacja wolnostojących przy leśniczówce pomieszczeń gospodarczych na letnią kuchnię „U Ali” i pokój myśliwski, oczywiście nie w celach komercyjnych. Jest szansa, że przy naszej pomocy uda się zrealizować te zamierzenie.
Od czasu pierwszego wspólnego „Huberta” w Dianie wiele się zmieniło, można by dużo pisać, a i tak o wszystkim nie sposób wspomnieć. Jedno jest pewne – jesteśmy „o parę” lat starsi i nieco inaczej patrzymy na świat, a „Kolega Ala” jest „Przyjacielem Koła”.